Oh, tak to jest, gdy się odpowiednio nie przygotowało do poleconego zadania.. Bez wiedzy niestety, jesteśmy niczym, nie mamy na czym polegać.
Król wciąż czekał na wykonanie zlecenia.. A elfka wciąć próbowała takowego znaleźć. Lecz dotychczas ślad po nich zaginął, a jedyne, na co mogła się natknąć, to na jakieś nocne szkarady.
Posągi, przedstawiające z pewnością piękne, cudowne kobiety, zalśniły w blasku księżyca.. Były kamienne, lecz miały w sobie coś takiego, jakby były z najprawdziwszej skóry i kości. Ich ślepia były takie żywe, okrutne i głębokie.. Wyraz zimnych twarzy, on po prostu coś mówił.. Jakby zastygł, zastygł w nieodpowiednim momencie, zanim z gardła wydobył się wrzask.
Cisza. Głucha cisza, która była jeszcze gorsza niż wycie potworów. Ten las był nieznany.. Nikt nie odważył się poznać go głębiej, nikt nie wyruszył w nieznane.. Chyba, że tacy byli, lecz powrót stąd nie był im pisany.
Jeleni tu nie było. Nie było ich śladów, nie było tu niczego, czego mogły by szukać. Elfka powinna poszukać gdzie indziej... Lub zaczerpnąć wiedzy, może od kogoś w miasteczku?