Było tu ponuro, roznosił się zapach stęchlizny, słychać było jęki więźniów.. Okropne, wilgotne miejsce, z intensywnym zapachem krwi i cierpienia.. Strachu.
Ktoś szarpnął Galadrielę za rękę. - Ciekawe, jaki wyrok zapadnie na tą Niegodną?- zaśmiał się któryś z nich. - Brak litości kłusownikom!- krzyknął ktoś inny, i ruszyli przez korytarz.
Elfka niestety nie mogła by uciec.. Było tu za dużo strażników, zbyt wiele oczu i silnych ramion, ostrych mieczy. W końcu doszli do celi, gdzie została wprowadzona jasnowłosa elfka i zakluczona, odebrano jej broń i wszystko co miała.
- Głupia.- prychnął ktoś. Zwykłe jelonki Ci nie wystarczą panienko? Nie unikniesz kary przez twoją bezmyślność.- machnął ręką i odszedł.
- Poczekasz sobie na wyrok..- dodał ktoś i podszedł do krat, kiedy tamci odeszli. Był to elf o jasnych włosach i sympatycznej twarzy.
- Mogę Ci pomóc..- powiedział, kiedy zostali sami, a reszta odeszła.